Stanisław Janicki…

… historyk kina, autor książek i filmów, twórca telewizyjnego
cyklu „W starym kinie”, nadawanego w latach 1967 – 1999.

Telewizja interesowała mnie umiarkowanie.
Ale któregoś razu zadzwoniła do mnie Hania Goszczyńska, koleżanka ze studiów, która pracowała w telewizji. Okazało się, że zachorowała osoba prowadząca program o polskich twórcach filmowych i prosi mnie o zastępstwo.

Bo trzeba pamiętać, że wtedy wszystkie programy szły na żywo. Ponieważ lubię – ciągle jeszcze – robić rzeczy nowe, których do tej pory nie robiłem, zgodziłem się. Boże, co to było za przeżycie!

Po tygodniu Hania zadzwoniła, że mój „występ” się podobał i żebyśmy wymyślili program ze starymi filmami – polskimi i zagranicznymi.

To było coś! Robiliśmy program zgodnie ze starą,
banalną zasadą: Uczyć bawiąc, bawiąc uczyć.

Po 32 latach telewizja uznała, że ten zramolały program trzeba unowocześnić.
Po pierwsze, tematy programu będę na wizji wybierał jak kulki w totolotku.
Po drugie, przed programem będę „boksował”
z przedstawicielem młodego pokolenia
– przez 4 minuty!
Po trzecie, w „Starym kinie” nie będzie filmów czarno-białych
– nie będzie Chaplina, Smosarskiej, Keatona…

Kiedy powiedziałem, co o tym myślę – między innymi to, że zakaz pokazywania filmów czarno-białych uważam za objaw choroby umysłowej – kontakt mój z TVP ustał.
Tak na marginesie – telewizja nie była uprzejma nawet podziękować mi za 32-letnią współpracę. Więc korzystam z okazji – i ja jej serdecznie za te 32 lata dziękuję!

Te wspomnienia  S.Janickiego „Super Express” opublikował 28.01.2010 r.


1 responses to “Stanisław Janicki…

  • Adam K.

    Ja Panu też dziękuję.To Pan swoim cyklem „W starym kinie”pokazał ,że film to także sztuka.Dzisiaj na takich jak Pan w TV raczej nie ma miejsca , bo kto dzisiaj w Chaplinie jest w stanie dojrzeć jego geniusz i ponadczasowość?Na pewno nie ci , którzy swoją masą w oglądalności nędznych,współczesnych seriali ,powodują napływ pieniędzy do budżetu takich czy innych stacji telewizyjnych.

Dodaj komentarz